Lekcje Madame Chic Jennifer L. Scott na topie były już jakiś czas temu. Ja jak zwykle nieco spóźniona, ale melduję, że również w końcu ją przeczytałam. Mama, stała bywalczyni blogów, mówiła mi o niej przez parę tygodni, aż w końcu nadeszła jakaś okazja i postanowiłam ją jej kupić w prezencie. A potem oczywiście pożyczyć i przeczytać! Dziś obiecana recenzja, a więcej jesiennych zdjęć z książką w roli głównej tutaj.
Lekcje Madame Chic Jennifer L. Scott
To co przyciągnęło moją mamę do książki to nie pragnienie stania się idealną gospodynią domową rodem z Paryża, a raczej chęć poznania bliżej kultury francuskiej. Francja, język francuski, kultura, wina i sery stały się w centrum zainteresowania moich rodziców, w momencie gdy ich pierworodna przyprowadziła do domu Chéri – Francuza. To co mnie skłoniło do przeczytania książki, to chęć konfrontacji moich przemyśleń na temat kultury francuskiej, którą obserwuję na co dzień w domu (Chéri), ze spostrzeżeniami innej osoby.
Dieta i aktywność fizyczna
Lekcje Madame Chic podzielone są na 3 działy: dieta i aktywność fizyczna, styl i uroda oraz jak żyć z klasą. Całkowicie się zgadzam ze spostrzeżeniami autorki zawartymi w pierwszym dziale książki. Celebrowanie posiłków, rozmowy na temat spożywanych potraw, pięciodaniowe kolacje, picie porannej kawy z miski – pod wszystkim podpisuję się obiema rękoma. Jestem jednak nieco zawiedziona, że jest to najkrótszy dział całej książki i że autorka nie zagłębiła się mocniej w kuchnię francuską, którą uważam za fascynującą.
Styl i uroda
Styl i uroda to kolejny, najobszerniejszy dział książki Lekcje Madame Chic. Wprawdzie Chéri jest przecież mężczyzną, ale również i w tym przypadku znalazłam w jego zachowaniu typowe francuskie cechy. Garderoba składająca się z 10 elementów to właśnie szafa Chéri. Gdy się poznaliśmy nie mogłam uwierzyć jak mało ma ciuchów: 2 pary czarnych spodni, około 5 czarnych t-shirtów, 3 czarne swetry i właściwie to wszystko. Dla mnie, osoby ogarniętej zakupoholizmem od kiedy zaczęłam zarabiać własne pieniądze, było to niezrozumiałe. Z czasem stwierdzam, że ma to naprawdę wiele zalet. Główną jest to, iż wszystko pasuje do wszystkiego.
Kolejną kwestią poruszoną w książce jest nie przebieranie się w domowy dres po przyjściu z pracy. Do momentu przeczytania książki wydawało mi się to fanaberią Chéri. Teraz gdy się dłużej zastanawiam, to nigdy nie widziałam nikogo z rodziny Chéri w innych niż wyjściowych ubraniach. Chéri mówi, że dresy są niewygodne!
Rozczarowałam się rozdziałami na temat makijażu. Nie zgodzę się z tym, że kredką do oczów można stworzyć le no-makeup-look. Jako blondynka używam kredki tylko na wielkie wyjścia i na pewno wtedy widać, że mam makijaż. Uważam również, że lekcje dotyczące makijażu powinny zobrazowane choćby kilkoma rysunkami.
Jak żyć z klasą
Ostatnia część książki, czyli jak żyć z klasą bardzo przypadła mi do gustu. Tutaj również zgadzam się z autorką, że Francuzi są bardzo kreatywni i rozwijają swoje pasje. Mama Chéri uwielbia szyć i spełnia się w kuchni. Tato jest zapalonym ogrodnikiem i malarzem. Chéri z bratem toczą przy stole burzliwe dyskusje na temat fizyki kwantowej i czarnych dziur. Siostra poszła w ślady taty i pięknie maluje. Rozbawił mnie nieco tylko rozdział o tajemniczości i radzie, żeby nie pytać znajomych czy nieznajomych o to czym się zajmują w życiu. Chéri w każdym bądź razie nie widzi w tym nic gorszącego.
Reasumując, Lekcje Madame Chic są miłą, lekką lekturą na jeden lub dwa jesienne wieczory. Polecam ją zwłaszcza tym, którzy nie znają kultury francuskiej, a chcieliby się dowiedzieć więcej na ten temat.
3