Pamiętacie jak wspominałam, że jeszcze do niedawna zdjęcia salonu zawsze robiłam tak aby ominąć ciemny kąt rozpaczy (czyt. róg czekający na kominek)? Muszę przyznać, że omijałam nie tylko ten róg, ale również starałam się unikać naszej jadalni. Dlaczego? Ponieważ od dwóch lat naszą jadalnię „zdobił” jedynie komplet mebli ogrodowych. W końcu jednak i na nią przyszedł czas i ogrodówka wyjechała na taras a jadalnia w końcu stała się prawdziwą jadalnią, po której chciałabym Was dzisiaj oprowadzić.
Pomysł na jadalnię
Pomysłów miałam oczywiście co nie miara… Mieliśmy robić sami drewniany stół. Lampą miała być gałąź z zawieszonymi na niej żarówkami. Krzesła raz miały być ultra nowoczesne, raz chciałam kupować zwykłe drewniane starocie i powalczyć z ich metamorfozą. Na ścianie miała być biblioteczka po chwili już półki a następnie galeria. Nie wiem który z pomysłów był najlepszy. W końcu stwierdziłam, że jeżeli po prostu czegoś nie zrobię i na coś się nie zdecyduję to w końcu nigdy nie będziemy mieć jadalni. Wyszło jak wyszło. Ja jestem bardzo zadowolona. Nawet Chéri przyklasnął więc chyba nie jest źle. Może za parę lat wprowadzę w życie kolejne pomysły 🙂
Wyposażenie
Zależało mi na tym, aby stół był rozkładany co w końcu zaważyło na tym, że go kupiliśmy a nie robiliśmy sami. Na co dzień jesteśmy na razie tylko we dwoje i generalnie jemy przy barze w kuchni, ale od czasu do czasu zdarza nam się przyjmować gości czy organizować święta. Wtedy rozkładany stół jest jak znalazł. Zdecydowaliśmy się na stół Bjursta. Jak widzicie przy złożonym stole spokojnie zasiądzie 8 osób, a są jeszcze dwie przedłużki.
O krzesłach Eames marzyłam od kiedy kupiliśmy dom. W pewnym momencie zastanawiałam się nad Wishbone, ale nie podobały się małżonkowi. Również propozycja odnawiania drewnianych krzeseł nie przypadła mu jakoś specjalnie do gustu więc zostaliśmy przy wymarzonych Eames.
Wybór witryny również nie należał do najłatwiejszych. Koniecznie chciałam witrynę, ale nie wiedziałam co będzie pasować w naszym dość nowoczesnym wnętrzu. W końcu jadąc po stół kupiliśmy również Hemnesa. Nie byłam przekonana aż do momentu złożenia go i ustawienia w docelowym miejscu. Teraz jestem zadowolona i czekam aż wypełni się piękną porcelaną (póki co za wiele jeszcze nie mamy).
Swoje nowe miejsce odnalazła również nasza Besta po metamorfozie. Po zmianach w salonie i zamontowaniu telewizora na ścianie, nie było dla niej już miejsca w salonie. W jadalnie świetnie się sprawdza w roli bufetu.
Lampę kupiliśmy już dawno temu w Leroy Merlin jednak zwlekaliśmy z jej zamontowaniem do czasu kiedy stół stanie w docelowym miejscu. Musieliśmy bowiem przenosić punkt świetlny.
Dodatki
Na razie dodatków jak zwykle jeszcze nie wiele. Kupiłam dwie poduszki w Pepco, trochę kwiatków i parę wazoników, które krążą między salonem a jadalnią.
Nie mogę powiedzieć, że jadalnia jest już w pełni skończona bo tak jak z salonem teraz dopiero zaczynam etap udomowiania tych pomieszczeń. Ale zdecydowanie cieszę się już z takiej wersji jadalni.