Jak już wspominałam wielokrotnie jestem herbaciarą z prawdziwego zdarzenia. Nie pijam w ogóle kawy. Nie to, żebym nie chciała. Wielokrotnie próbowałam się zmusić do niej. Powodów w końcu jest co nie miara i to nie od dziś. Jako nastolatka chciałam koniecznie schudnąć z dietą kopenhaską, która na śniadanie przewidywała kawę. W moim ulubionym serialu sprzed paru lat „Kochane Kłopoty” główne bohaterki wciąż pijały kawę. Nie wspominając już o tym, że na studiach przecież nie można przetrwać wykładów bez kawy. Teraz doszły jeszcze wszystkie możliwości kawowych aranżacji do zdjęć na instagrama, które omijają mnie szerokim łukiem. Trudno. Nie lubię kawy i tyle. Lubię herbaty: czarne, zielone, owocowe, ziołowe. Ale dobra herbata to połowa sukcesu. Za drugą odpowiada nasz idealny szklany czajnik do herbaty (ten post NIE jest sponsorowany).
Szklany czajnik dla wymagających
Trochę historii
Jakoś w listopadzie pochłaniając kolejne seriale na Netflixie trafiliśmy na serial „Hemlock Grove”. W drugim sezonie jeden z głównych bohaterów wyprowadza się z domu rodzinnego do własnej, cudownej willi. Aranżacja domu mnie ujęła mimo, że wnętrze utrzymane jest w dość ciemnych kolorach i męskim stylu. W trakcie jednej ze scen w kuchni bohater podgrzewa wodę na herbatę w czajniku. Ale hola hola! Jakim czajniku! To nie był czajnik metalowy, jaki mieliśmy w domu. Ani też plastikowy czajnik elektryczny jaki miała babcia. To był idealny czajnik do naszej biało-czarnej kuchni: szklany z czarnymi elementami, bardzo elegancki.
Czajnik wciąż zaprzątał moje myśli, aż w końcu weszłam na google i wpisałam „szklany czajnik”. Okazało się, że podobne czajniki można bez problemu kupić w Polsce. W dodatku poza designem który bardzo mi się podobał okazało się, że jest on idealny dla takiej herbaciary jak ja.
Funkcje
Pamiętam jak zaczęłam moją historię z zielonymi herbatami. Łatwo nie było. Na początku przegapiłam informację o tym, że nie należy jej zalewać wrzątkiem więc oczywiście była mega niesmaczna. Potem jak już w końcu Chéri mnie uświadomił, że zielone herbaty zalewa się wodą w temperaturze 60-80 stopnie (info na pudełku) trochę mnie to irytowało bo przecież jak mam to zmierzyć? Więc gotowałam wrzątek, czekałam trochę (oczywiście czasami zapominałam w ogóle o herbacie) i zalewałam na oko.
Dzięki czajnikowi Schott Duran Rosenstein & Söhne problem się rozwiązał. Czajnik ma bowiem możliwość ustawienia temperatury zagrzania wody. Mamy do wyboru: 60/70/80/90 stopni lub standardowe 100 stopni.
Kolejną świetną funkcją jest możliwość utrzymywania stałej temperatury wody. Oznacza to, że możecie wstawić wodę na herbatę, iść do łazienki, a po wyjściu woda będzie wciąż w ustawionej temperaturze.
Technicznie
Czajnik wykonany jest z oryginalnego szkła Schott Duran (żaroodporne szkło borokrzemowe). Dzięki mocy 2200 W woda zagrzewa się w dosłownie parę sekund. Dzbanek ma pojemność 1,7 l co umożliwia zrobienie za jednym zamachem herbaty dla sporej liczby osób.
Ponadto bardzo podoba mi się fakt, że grzałka schowana jest w podstawie dzbanka i dzięki temu niewidoczna dla użytkownika.
Kolejną dobrze przemyślaną rzeczą jest możliwość dostosowania długości kabla do naszych potrzeb i zablokowania go w podstawie. Dzięki temu na blacie nie plącze się długaśny kabel, a tylko jego odpowiednia długość aby sięgnęła do kontaktu.
Opinia
Używamy czajnika od grudnia. Póki co ani razu nie czyściliśmy dzbanka z kamienia, a mimo to szkło nadal jest czyste i można cieszyć oko obrazem wrzącej wody. Funkcja wyboru temperatury to coś bez czego nie wyobrażam sobie już herbacianego życia. Jesteśmy bardzo zadowoleni z czajnika i polecamy go wszystkim fanom herbaty i nie tylko.
4