Prysznic bez brodzika był moim marzeniem tak jak wyspa w kuchni. Chciałam żeby nasz dom był ultra nowoczesny, a prysznic bez kabiny jest przecież synonimem nowoczesnych rozwiązań w łazience. Oczywiście to było w zamierzchłych czasach ciemności (czyt. przed przejrzeniem milionów blogów wnętrzarskich) i przed odkryciem Ameryki (czyt. pinteresta i instagrama), ale jak księżniczka (czyt. ja) sobie wymarzyła to i królewicz (czyt. Chéri) przyklasnął i mamy oto taki prysznic w małej łazience na górze. Z prysznica korzystamy już dwa lata (kto by pomyślał wtedy, że duża łazienka nadal nie będzie jeszcze zrobiona…) i mamy w związku z tym pewne przemyślenia. Czy zdecydowalibyśmy się dziś ponownie na to rozwiązanie? Czy jesteśmy zadowoleni? Zapraszam do lektury.
Prysznic bez kabiny, czyli jaki?
Jak wszyscy pewnie wiedzą (ale żeby nie było) podstawowym elementem kabiny prysznicowej jest oczywiście brodzik. Notabene brodziki przeszły niezwykłą metamorfozę na przestrzeni ostatnich lat i niekoniecznie są to zawsze takie à la małe, płytkie wanny. Na rynku znaleźć można bardzo niskie, nowoczesne brodziki, które sprawiają wrażenie bardzo lekkich i eleganckich.
Alternatywą brodzika jest jego brak. Tylko co wtedy? Ano trzeba bezpośrednio w podłodze zamontować odpływ. Odpływ może być jeden (pod ścianą lub przy wejściu do prysznica) albo może być ich kilka. Odpływów na rynku co nie miara. Znajdziecie odpływy w różnych kolorach jak i nawet takie które można wykafelkować (jak w naszym przypadku), przez co mniej rzucają się w oczy zlewając się z podłogą.
Zalety
Prysznic bez brodzika powiększa optycznie wnętrze. Podłoga jest jednolita przez co suniemy po niej wzrokiem bez przeszkód od ściany do ściany. Ponadto poleca się go osobom starszym oraz niepełnosprawnym. Brak progu ułatwia wejście pod prysznic.
Takie rozwiązanie sprawdzi się zwłaszcza w przypadku łazienek lub wnęk prysznicowych o niestandardowych kształtach czy rozmiarach, gdzie dopasowanie odpowiedniej wielkości brodzika jest niemożliwe lub znacznie utrudnione.
W naszym wypadku największą zaletą prysznica jest to, że jest on bardzo duży. Jego szerokość to szerokość pomieszczenia, czyli 114 cm. Bez przeszkód (czyt. obijania się łokciami, przeciskania) zmieszczą się dwie osoby. Ponadto usytuowanie prysznica między trzema ścianami umożliwiło nam zamontowanie jet’ów wodnych z dwóch stron, a nie tylko jak zazwyczaj w standardowych prysznicach z jednej.
Wady
Po peanach na cześć prysznica bez kabiny myślicie pewnie, że jest to rozwiązanie bez wad? Niestety nie przynajmniej w naszym doświadczeniu. Przede wszystkim oczywiście brak brodzika powoduje wylewanie się wody i chlapanie na pół łazienki. Spadek wody został wykonany w odpowiednim nachyleniu ale mimo to woda dociera dość daleko. Tutaj oczywistym rozwiązaniem jest zamontowanie szklanych drzwi nad czym myślimy bardzo poważnie od jakiegoś czasu. Póki co zamontowaliśmy zasłonkę prysznicową, która nieco niweluje chlapanie (na zdjęciach zasłonki brak, bo akurat była w praniu) oraz „tymczasowy” próg zrób to sam (który zdecydowanie zniknie gdy tylko pojawią się drzwi).
Największą jednak zmorą prysznica jest jego czyszczenie. Kamień osiada mocno na kafelkach i zżera fugi oraz silikon położony w rogach. Mimo traktowania kamienia wszelkimi możliwymi środkami, po dwóch latach fugi na podłodze oraz silikon nadają się do wymiany.
Czy zdecydowalibyśmy się ponownie na prysznic bez brodzika?
W tej łazience tak! Ta łazienka to właściwie pralnia. Deweloper przewidział na pietrze cztery pokoje i tylko jedną łazienkę. Stwierdziliśmy z Chéri, że chcemy mieć drugą choć nawet bardzo małą (mieści się w niej tylko umywalka oraz właśnie prysznic). Prysznic bez brodzika naprawdę powiększa to wnętrze. Ponadto uwielbiamy nasze jety wodne.
Natomiast w drugiej większej łazience (która jeszcze czeka na zrobienie) myślę, że wybierzemy jednak niski brodzik.
Praktyczne porady
Jeżeli ktoś jeszcze jest ze mną (jakoś strasznie długi wyszedł ten post) to chciałabym dać parę praktycznych porad tym, którzy zdecydują się na to rozwiązanie. Po pierwsze, polecam zamknąć prysznic z czterech stron. W przeciwnym razie nie unikniemy wylewania się wody do łazienki. Ewentualnie można zrobić z kafelek próg, który zatrzyma wodę.
Po drugie bardzo istotny jest wybór kafelek na podłogę. My wybraliśmy kafelki matowe, mimo że bardzo podobały mi się kafelki z wysokim połyskiem. Uważam jednak, że kafelki z połyskiem są zbyt śliskie przez co niebezpieczne pod prysznicem. Ponadto na takich kafelkach widać każdą kroplę wody więc codzienne szorowanie i polerowanie murowane. W temacie kafelek należy też zwrócić uwagę, aby nie były zbyt porowate, a jeżeli akurat takie Wam się podobają to zadbajcie o to, aby kafelki zostały tak położone, żeby rowki nie były w poprzek do spływu, a równolegle. Inaczej woda będzie gorzej spływać lub w ogóle będzie się zatrzymywać.
Po trzecie polecam kafelki niejednolite, raczej w jasnych kolorach. Z czasem osiadanie kamienia jest nieuniknione. Na kafelkach takich jak u nas jest to mniej widoczne. Zdecydowanie odradzam bardzo ciemne kolory na których mocno będzie widać wszelkie plamki od wody i kamień.
Po czwarte odradzam zdecydowanie fugę brokatową na podłodze. Po zrobieniu toalety na dole zostało nam trochę fugi. Stwierdziliśmy, że użyjemy jej w małej łazience. O ile na ścianach nie ma z nią problemu, o tyle na podłodze już nic się nie błyszczy.
Po piąte myślę, że dobrą alternatywą dla kafelek byłaby podłoga epoxy lub z betonu woskowanego ciré, gdzie w ogóle nie ma fug więc odpadłby problem z koniecznością ich wymieniania po paru latach. Nie mam jednak tutaj doświadczenia. Może ktoś z Was ma taką podłogę?
Mam nadzieję, że nie namąciłam jeszcze bardziej w głowach niezdecydowanym i że nasze doświadczenia Wam pomogą w podjęciu decyzji.
6