Moi rodzice mieszkają w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty od 18 lat. Przy przeprowadzce mieszkanie było w stanie nadającym się do zamieszkania od zaraz, ale wymagało remontów. Rodzice powoli wykończali kolejne pomieszczenia, zaczynając od łazienki i kuchni. Kiedy w końcu zakończyli wszystkie renowacje i troszkę odsapnęli, okazało się, że pomieszczenia, które robione były na początku znowu wymagają odświeżenia. I tak metamorfoza kuchni stała się nieunikniona.
Metamorfoza kuchni w bloku
Przed
Jak w większość domów w tamtych latach, także i u nas królowały pomarańcze i żółcie na ścianach oraz meble BRW w kolorze olchowym w niemal każdym pomieszczeniu, w tym również w kuchni. W przypadku mojej dawnej sypialni rodzice postanowili się ich nie pozbywać, a je przemalować. Efekt ich prac pokazywałam tutaj. W salonie meble póki co również jeszcze stoją, ale rodzice starają się zmienić ich wygląd i nadać im bardziej nowoczesnego wyglądu. Tak było w przypadku szafki RTV i jej metamorfozy. Niestety meble kuchenne po ok. 16 latach użytkowania były bardzo zniszczone, a niektóre rozwiązania (np. stojące szafki z drzwiczkami zamiast szuflad) okazały się po prostu nietrafione. Z tego powodu rodzice zdecydowali nie poddawać metamorfozie starych mebli kuchennych, a zakupić nowe szafki.
Trudności
30 lat temu, kiedy budowano blok, w którym mieszkają rodzice, nikt nie myślał o tym, że w kuchni potrzebne jest miejsce na dużą lodówkę, ekspres, zmywarkę czy pochłaniacz. Kuchnie projektowano tak, aby zmieścić zlewozmywak dwukomorowy, małą kuchenkę wolnostojąca (zazwyczaj 50-54cm) i lodówkę podblatową. I taka jest właśnie kuchnia moich rodziców. Ma zaledwie 212 cm długości i szerokość rozpiętości męskich ramion. Dodatkowym problemem są krzywe ściany, rury w rogu kuchni oraz okno od ściany do ściany, które uniemożliwia umieszczenie przy nim wysokiej lodówki (brak dostępu do okna). Do tego dochodzi jeszcze 4-żeberkowy grzejnik oraz drzwi, które otwierają się na kuchnię. Jakby było to mało, dolna krawędź ramy okiennej jest poniżej poziomu blatu kuchennego. Do zagospodarowania zostają więc tylko dwie krótkie ściany, z czego na jednej jest jeszcze grzejnik. Kolejną wadą pomieszczenia jest umieszczenie ujęć wodnokanalizacyjnych i gazowych na tej samej ścianie. Przeciągnięcie rur wodnokanalizacyjnych na drugą ścianę w podłodze nie jest możliwe ze względu na to, że nie byłoby odpowiedniego spadku, ponieważ odpływ wodny znajduje się na zbyt dużej wysokości. Przesunięcie kuchenki na drugą ścianę też nie wchodzi w grę, ponieważ stałaby między oknem a drzwiami i podmuch powietrza powodowałby wygasanie płomieni kuchenki gazowej, której rodzice nie chcieli wymienić na elektryczną.
Po metamorfozie
Jak więc urządzić w tak niewielkim i nieskorym do współpracy pomieszczeniu kuchnię dla 3-osobowej rodziny? Po pierwsze, przed laty zrezygnowaliśmy z drzwi i z parapetu, który był niżej niż blat kuchenny. Wyrównaliśmy poziom parapetu do wysokości blatu i zastąpiliśmy go obróbką z blatu kuchennego.
Po drugie, rodzice zrezygnowali na razie z mikrofali. Mama nie chciała jej stawiać na blacie, aby nie zmniejszać powierzchni roboczej. Nie zdecydowała się również na zabudowaną mikrofalówkę kosztem którejś z szafek, których też jest niewiele. Rodzice rozważali zakup kuchenki z funkcją mikrofalówki, ale taki sprzęt jest często dużo droższy, więc pomysł upadł.
Po trzecie, zrezygnowano z czajnika elektrycznego. Wodę gotujemy w zwykłym czajniku na kuchence.
Mama zrezygnowała również z dwukomorowego zlewu na rzecz zmywarki, wprawdzie jedynie o szerokości 45cm, ale z trzema poziomami, przy czym dwa górne mają regulowaną wysokość.
Stojące szafki z drzwiczkami zostały zamienione wyłącznie na szuflady, które są o wiele bardziej praktyczne w użytkowaniu (brak konieczności nurkowania:). Ponadto rodzice zdecydowali się na szafki wiszące z czterema półkami o wysokości 95cm, aby zyskać dodatkowe miejsce do przechowywania. Nowym sprzętem, którego do tej pory nie było jest pochłaniacz. Okazało się, że w tak małej kuchni podczas gotowania okna bardzo szybko parują. Z tego powodu rodzice nie zrezygnowali również z grzejnika. W planach jest jeszcze wymiana lodówki na mniej głęboką i bezuchwytową, również w celu zyskania więcej przestrzeni. W takich kuchniach liczy się każdy centymetr!
Prace DIY
Żeby nie wyszło na to, że w związku z zakupem szafek, metamorfoza kuchni odbyła się bez żadnych samodzielnych prac, to spieszę donieść, że nie do końca. Szafki są wprawdzie nowe, ale rodzice sami przerabiali całą elektrykę, zbijali stare kafelki i kładli nowe. Również szpachlowanie i malowanie ścian to ich dzieło. Dodatkowo wykonali nową zabudowę na rury i oczywiście tablicę DIY na zapiski oraz przeprowadzili metamorfozę taboretu. Czujne oko czytelnika na zdjęciu „przed” dostrzeże, że mimo tylu zmian w kuchni i całkowitej renowacji taboretu, jego miejsce pozostało jednak niezmienne 🙂